Category Archives: POLSKA

II RZESZOWSKA DIECEZJALNA PIELGRZYMKA PIESZA DO LWOWA

II RZESZOWSKA DIECEZJALNA PIELGRZYMKA PIESZA DO LWOWA odbędzie się w dniach 25 – 29 CZERWCA 2010 R.

Hasło II Pielgrzymki Pieszej do Lwowa:

Nie lękajcie się ! Otwórzcie na oścież drzwi Chrystusowi !
Jan Paweł II

W centrum każdego dnia naszego pielgrzymowania jest Msza Święta odprawiana zazwyczaj rano. Pielgrzymka ma charakter wyłącznie pokutno – religijny. W drodze modlimy się wspólnie, śpiewem godzinek , odmawiamy modlitwę różańcową, koronkę do Bożego Miłosierdzia, słuchamy konferencji, bierzemy udział w dyskusjach religijnych. Sami jesteśmy organizatorami dnia pielgrzymkowego.

Pielgrzymka wyrusza dnia 25 czerwca 2010 r. po Mszy Świętej która zostanie odprawiona o godz. 6.00 w kościele parafialnym Św. Rocha w Rzeszowie, ul. Paderewskiego 69.

Trasa Pielgrzymki;
25.06. Piątek: Rzeszów – Borek Stary Klasztor – Borek Nowy – Błażowa – Futoma – Dynów ( 35km.)
26.06. Sobota: Dynów – Siedliska – Huta Poręby – Lipa – Leszczawka – Kuźmina ( 37km.)
27.06. Niedziela: Kuźmina – Rozpucie – Zawadka – Leszczowate – Brzegi Dolne – Jasień ( 34km.)
28.06. Poniedziałek: Przejazd autokarem z Jasienia przez Chyrów, Sambor, Rudki do Lwowa.
29.06. Wtorek: Lwów. W godzinach popołudniowych powrót przez przejście graniczne Korczowa do Rzeszowa z możliwością zatrzymania się na trasie powrotnej.

Przed wyruszeniem na trasę Pielgrzymki należy zapoznać się z obowiązującym regulaminem.
Organizatorzy zapewniają noclegi, transport głównego bagażu, podstawową opiekę medyczną, wyżywienie w zakresie chleb i herbatę, (poczęstunek od życzliwych gospodarzy na trasie)
Wiek pielgrzyma określono od 5 do 65 lat. Dzieci do 16 lat i osoby powyżej 65-tego roku życia mogą wziąć udział jedynie z opiekunem. Niepełnoletni muszą mieć zgodę rodziców. Z uwagi na duży stopień trudności w pielgrzymce mogą wziąć udział jedynie osoby o dobrej kondycji fizycznej.
Wykluczone są zapisy osób poważnie chorych ( np. wada serca, cukrzyca, choroby nowotworowe, psychiczne, itp.)

Na Pielgrzymkę należy obowiązkowo zabrać ze sobą ważny paszport.

Zapisy przyjmowane będą w Domu Parafialnym przy Kościele św. Rocha Rzeszów – Słocina, ul. Paderewskiego 69 , w dniach od 17 do 19 maja 2010 r. w godzinach 16.oo – 19.oo ( po uprzednim zapoznaniu się z regulaminem, wypełnieniu i podpisaniu formularza zgłoszeniowego).
Ilość Pielgrzymów w Pielgrzymce ograniczona.
Koszt wpisowego 50,00 zł. + koszt autokaru i przejazdu 50,00 zł. + opłata za nocleg we Lwowie.

Informacje telefoniczne: od poniedziałku do piątku w godz. 15.3o – 17.3o
Nr . Tel. 17- 85 71 870 lub Nr . Tel. 504 937 250

Portal Diecezji Rzeszowskiej | Króluj nam Chryste!

Strona Stowarzyszenia Papaboys w Polsce

Moje dziecko nie chodzi do kościoła

Z Barbarą Smolińską rozmawiał Roman Bielecki OP

Jaka jest najczęstsza reakcja pobożnych rodziców, gdy słyszą od syna czy córki, że nie chcą chodzić do kościoła? „O mój Boże, to straszne”.

Roman Bielecki OP: Czy można tak wychować dziecko, by któregoś dnia nie usłyszeć sakramentalnego: Nie idę więcej do kościoła! Nie kocham Boga!
.
Barbara Solińska: Myślę, że tak. Ale nie odbierałabym tego w kategoriach wielkiego sukcesu wychowawczego. To, że dziecko czy nastolatek nie porusza takich tematów, nie kwestionuje pewnych prawd, wcale nie oznacza, że ich nie przeżywa, że o nich nie myśli. Brak takiego komunikatu może być zaledwie dowodem na to, że dziecko boi się mieć inne zdanie niż rodzice. Albo jeszcze gorzej: nie czuje prawa do tego, żeby myśleć inaczej. Tak może się dziać w wypadku bardzo restrykcyjnego wychowania. Dziecko, które ma odwagę powiedzieć: „Nie idę więcej do kościoła” – nawet jeśli jego słowa nas zabolą – pokazuje, że daliśmy mu przestrzeń, w której może się swobodnie wypowiedzieć. A to chyba ważne.

Rodzic, który słyszy od swojego dziecka, że ono nie chce chodzić do kościoła, jest niejednokrotnie przerażony. Myśli sobie: O Boże, moje dziecko będzie ateistą!

To prawda. Ale takie myślenie pokazuje też prawdę o tych rodzicach, o ich głęboko skrywanych problemach. W dojrzałej wierze pytania, wątpliwości, kryzysy są naturalne. Rodzic, który tępi takie pytania u dzieci, chroni też siebie, obnaża własne lęki, pokazuje, że nie jest przygotowany do poważnej rozmowy.

A mógłby się zachować inaczej?

Oczywiście, że tak. Jaka jest najczęstsza reakcja pobożnych rodziców, gdy słyszą od syna czy córki, że nie chcą chodzić do kościoła? „O mój Boże, to straszne, to niemożliwe! Ty musisz chodzić do kościoła!”. A mogliby powiedzieć: „Usiądźmy i pogadajmy o tym. Jestem ciekawa, jako matka, dlaczego nie chcesz chodzić do kościoła”.

Podam inny przykład: Każdy nastolatek w pewnym momencie mówi: „Nie będę chodził do szkoły!”. Co powie większość rodziców? „Jeśli nie będziesz chodzić do szkoły, to będziesz rowy kopać. Nie będziesz mieć dobrej pracy, zmarnujesz sobie życie. To jest okropne”.

Czy coś z tego wynika? Nic, oprócz buntu wewnętrznego lub zewnętrznego. Takie reakcje są groźbą, straszeniem, przedstawianiem jakichś czarnych scenariuszy. A czego w nich brak? Postawienia pytania „dlaczego?”. Rodzic gotowy do rozmowy z własnym dzieckiem dowiedziałby się, że syn czy córka nie chce chodzić do szkoły, ponieważ miał właśnie jakiś zatarg z nauczycielem czy z kolegą i ta wyrażana przez niego kategoryczna niechęć jest tylko uogólnieniem, skargą na jakieś nieprzyjemne jednorazowe doświadczenie albo ciąg doświadczeń.

Z kościołem bywa podobnie. Jeśli dziecko mówi, że nie będzie chodzić do kościoła, to znaczy, że ma jakiś problem. Że się nudzi w kościele, więc może trzeba pomyśleć o poszukaniu mszy dla młodzieży, a może nie chce chodzić do kościoła z całą rodziną w ramach utrwalonego rytuału, bo potrzebuje pewnej intymności, a może nie lubi księdza, który odprawia mszę o tej godzinie. Oczywiście może też przeżywać kryzys wiary. Przy każdej z tych przyczyn będziemy szukać innego rozwiązania. Załatwianie problemu kategorycznym nakazem nie jest w pewnym wieku najlepszym rozwiązaniem, bo nic z tego nie wynika. Można chodzić do kościoła dla świętego spokoju, żeby mama się nie denerwowała, żeby ojciec nie zawiesił kieszonkowego. Tylko czy w tym jest jakaś
wartość?!

W takim razie, do kiedy można stosować argument siłowy: „masz iść i koniec”, a od kiedy zacząć pytać: „a dlaczego”? W którym momencie zaczyna się to przejście na inny model rozmowy?

Ja w ogóle jestem przeciwna argumentom siłowym, jeśli chodzi o wychowanie w wierze. Zamiast tego proponowałabym własny przykład, mówienie o Panu Bogu, Jego obecność w życiu rodzinnym.

Dla małego dziecka bardzo ważne jest, by rodzice modlili się razem z nim. W wychowaniu religijnym wspólna codzienna modlitwa, która trwa 5 czy 10 minut, jest dużo ważniejsza niż pójście na mszę dla przedszkolaków. Jeśli jednak ta msza jest naturalnie wkomponowana w całość niedzieli, jest – tak jak spacer, obiad, zabawa czy wizyta u cioci – jednym z wydarzeń spędzonego wspólnie z rodzicami miłego dnia – nie wierzę, żeby jakiś pięcio- czy sześciolatek bardzo się buntował. Chyba, że serwujemy mu półtoragodzinną sumę, na której się zwyczajnie nudzi!

Mam wrażenie, że wielu młodych rodziców przedwcześnie pozwala dzieciom wybierać. To absurdalne. Bo nie ma sensu pytać pięciolatka, czy chce iść do kościoła. Tak jak nie można małego dziecka zadręczać stale pytaniami, co chce zjeść na śniadanie, co chce na siebie włożyć. To błąd. Z tak wychowywanych dzieci wyrastają nastolatki i dorośli, którzy nie umieją dokonywać wyborów. Jeśli przedwcześnie pozwolimy wybierać, to dzieci czują się mało bezpiecznie w takim świecie.

A co z nastolatkami?

To szerokie pojęcie – „nastolatek”.

Raczej trudno u jedenasto- czy dwunastolatka, który odmawia chodzenia do kościoła, mówić o jakimś poważnym kryzysie religijnym, choć nie można tego wykluczyć. To może być dla rodziców sygnał, że trzeba się przyjrzeć swojemu dziecku, zobaczyć, w jakim stopniu je znamy, ile z nim rozmawiamy, czy słuchamy jego zdania na różne tematy, jak bardzo jest ono odpowiedzialne za różne rzeczy w domu. Być może warto zmienić swoje nastawienie, swoje zasady wychowawcze, więcej rozmawiać, negocjować, nie mówić „nie, bo nie” i „tak i już”, bo wtedy prowokujemy do buntu. Jestem jednak zdania, że w tym wieku nie można dziecku pozostawiać wyboru, podobnie jak nie dajemy mu wyboru w sprawie tego, czy chce, czy nie chce chodzić do szkoły.

Kiedy jednak dziecko ma już szesnaście, siedemnaście czy osiemnaście lat, żaden nakaz nic nie pomoże. Możemy jedynie rozmawiać, podsuwać różne pomysły. Jeśli jednak syn czy córka mówią zdecydowane „nie” i na widok księdza dostają wysypki, to jedynym wyjściem jest pozostawienie im wolności.

Zwraca pani uwagę na postawę rodziców, korelację między przykładem a wymaganiem.

Jest pewna podstawowa zasada w wychowaniu, która odnosi się również do wychowania religijnego: nie da się wychowywać dzieci w czymś zupełnie innym, niż się samemu żyje. To dotyczy rzeczy ważnych, jak wiara, i tych mniej ważnych, np. porządku. Tata bałaganiarz i mama bałaganiara nie wychowają dziecka mającego zamiłowanie do porządku. Jeśli matka czy ojciec nie ścielą swoich łóżek rano, to nie mogą wymagać, by dziecko się tego nauczyło. Prędzej czy później dziecko im powie: A wy? Ono może kiedyś, w życiu dorosłym, będzie porządne na zasadzie przeciwwagi.

Z praktykami religijnymi sprawa ma się podobnie: Jest dużo łatwiej, jeśli rodzice z małymi dziećmi chodzą razem do kościoła, niż jeżeli dziecko szybko odkryje, że tata np. ogląda w tym czasie telewizję. Poza tym, jeżeli wyjście do kościoła w niedzielę jest jedynym wydarzeniem religijnym w rodzinie, to dzieci zaczną je w pewnym momencie podważać, bo to będzie nudne, bo to nie będzie wkomponowane w całość obrazu.

Często słyszę, że w imię poważnego traktowania dziecka, należy pozwolić mu decydować o pójściu lub nie do kościoła.

Po pierwsze byłabym za tym, żeby wykazać zainteresowanie. Chodzenie do kościoła to jest poważna sprawa, zwłaszcza jeżeli jest to rodzina religijna. Rozwiązaniem nie jest ani mówienie: ja ci każę, ty masz chodzić, ani stwierdzenie: jeśli nie chcesz, to nie chodź. Według mnie, między jednym a drugim powiedzeniem tak naprawdę nie ma wielkiej różnicy. W obu przypadkach jest swoista obojętność i formalizm. W jednym przeradza się ona w danie wolności, czasami przedwcześnie, a w drugim – w sztywny nakaz. W obu wypadkach młody człowiek nie czuje, że dla rodziców to jest ważne, że chcieliby poznać jego uczucia i przemyślenia, chcieliby mu pomóc.

Jeżeli nawet udaje się nam porozmawiać i w wyniku tej rozmowy dochodzimy do impasu: dziecko słucha naszych argumentów, my jego, ale skutek jest taki, że ono nie idzie do kościoła. Zgodzimy się? Pozwalamy nie pójść? Nie pójdzie raz, drugi, dziesiąty, nie będzie chodzić rok. Co dalej?

Za tym, co ojciec mówi, stoi błędne założenie, że bez walki, bez przymusu nie da rady, oraz drugie – że rozmowa to walka na argumenty. Rozmowa to przede wszystkim słuchanie i dzielenie się. Takie jest moje doświadczenie jako psychoterapeuty rodzinnego. Rozmowa ma niezwykłe znaczenie. Ludzie, którzy ze sobą rozmawiają, wychodzą ze swoich sztywnych stanowisk. Jakoś nie mam obrazu nastolatków, którzy mają klapki na oczach. Najczęściej to rodzice je mają. Dorośli patrzą zbyt prosto. Myślą: skoro nastolatek jest zbuntowany, to trzeba go za wszelką cenę ujarzmić, żeby był grzeczny.

Zapytam o integralność postaw. Jak się zachować w przypadku, gdy dziecko, które chodziło do katolickiego gimnazjum, po pójściu do liceum mówi, że już nie chce chodzić na religię, bo wybiera etykę?

Nie wiem, trudno mi się wypowiedzieć, ale wyobrażam to sobie jako reakcję przeciwwagi, bo jeżeli ktoś był w szkole, dajmy na to u sióstr, to tam rzeczywiście może być więcej religijności niż mniej. A jeśli czegoś jest za dużo, to każdy człowiek w sposób naturalny taką sytuację reguluje. Być może religii było po prostu dla niego za wiele.

A co z osobami, które w szkole średniej przewinęły się przez duszpasterstwa szkół średnich, a potem, po zdaniu matury nagle odeszły z Kościoła. To jest pytanie o model. Dla wielu nastolatków duszpasterstwo jest często całym życiem. I ono się nagle kończy.

Odróżniłabym duszpasterstwa od szkół wyznaniowych. Szkoły są jednak często wybierane przez rodziców. Natomiast nastolatki, które w szkole średniej trafiają do duszpasterstwa, przychodzą z własnej inicjatywy, bo tam zaczyna im się podobać, tam są przyjaźnie. Duszpasterstwo tylko częściowo ma aspekt religijny. Ono zaspokaja też bardzo wiele innych potrzeb młodych ludzi – potrzebę przyjaźni, ciekawego spędzania wolnego czasu. Potem idą na studia, wchodzą w inne środowisko. Wtedy często się okazuje, że w tym duszpasterstwie byli nie z potrzeby wyrażania i zgłębiania własnej religijności, a jedynie ze względów towarzyskich. Taka jest kolej rzeczy.

A co wychowaniem do praktyki sakramentalnej?

Dobrze, gdy rodzice uczą swoje ośmio-, czy dziewięcioletnie dziecko przystępowania do sakramentu spowiedzi. Z nastolatkiem już tak nie można. Jeśli dziecko narozrabia, a rodzice, nie daj Boże, powiedzą, że ma pójść do spowiedzi, to najlepsza droga do tego, żeby młody człowiek przestał chodzić do spowiedzi w ogóle. Brutalne wchodzenie w czyjąś intymność bardzo rani, zamyka na możliwość korzystania z tego sakramentu. W wychowaniu religijnym niezwykle istotny jest przykład – najpierw trzeba dziecku towarzyszyć i prowadzić je za rękę, pokazując swoją wiarę. Potem stopniowo należy się wycofywać – dawać świadectwo, a jednocześnie pozwolić na to, by młody człowiek sam kształtował swoją religijność.

Często dzieci skarżą się, że rodzice nadużywają argumentów religijnych w wychowaniu. Mówią, że Pan Bóg ich za coś ukarze, gdy coś zrobią albo nie.

Używanie Pana Boga jako straszaka albo dozorcy to ogromna krzywda, którą wyrządza się dziecku. To też jeden z powodów, dla których młody człowiek odchodzi od wiary. I zanim odkryje, że Pan Bóg jest miłością, może się bardzo pokaleczyć.

Druga sprawa z tym związana to obraz ojca. Niejednokrotnie podczas terapii indywidualnej doświadczam tego, jak bardzo wśród osób wierzących problemy związane z osobistą relacją z Panem Bogiem mają swoje źródło w obrazie ojca, zwłaszcza jeśli bywał zbyt ostry, brutalny czy nieobecny dla dzieci. Jeśli do tego dochodzi jeszcze przekaz związany ze straszeniem Panem Bogiem, to mamy pracę terapeutyczną na długie lata.

A jeśli się tak stanie, że dziecko rzeczywiście przestanie chodzić do kościoła? Rodzice mają poczucie winy i przegranej, że zawiedli jako wychowawcy. Czy oni mogą się jakoś „rozgrzeszyć”?

Poczucie winy jest złym doradcą. Jeśli jest się rodzicem dorosłego dziecka, które nie chodzi do kościoła, dobrze jest zrobić bilans, zadać sobie pytanie: czy my się w czymś przyczyniliśmy do tego, że nasz dwudziestolatek przestał chodzić do kościoła? Może za mało rozmawialiśmy, może za mało interesowaliśmy się drogą duchową naszego dziecka, może nie zachęciliśmy go do pójścia do duszpasterstwa, do szukania różnych odpowiedzi?

Nie jest to również czas, by gwałtownie coś naprawiać, bo wielu rzeczy nie da się nadrobić. Tego, co można było jeszcze zrobić z dziesięciolatkiem, nie można nadrobić z dwudziestolatkiem. A tego, co należało omówić z piętnastolatkiem, nie rozważymy wspólnie z trzydziestolatkiem. Pozostaje wtedy ufna modlitwa za dorosłe dziecko i budowanie z nim dojrzałej relacji. Paradoksalnie w ten sposób możemy się przyczynić do dobrej więzi dzieci z Panem Bogiem. Niedawno podczas ślubu kogoś znajomego usłyszałam bardzo mądre zdanie księdza skierowane do rodziców młodej pary: „Gdy wasze dzieci były małe, mówiliście im o Panu Bogu, teraz to się skończyło, teraz mówcie Panu Bogu o swoich dzieciach”.

A co z ostentacyjnymi reakcjami? Ktoś zawiera ślub w urzędzie stanu cywilnego i tato mówi, że nigdy tam nie przyjdzie.

Takie reakcje są okrutne, choć oczywiście można je zrozumieć. Czy młodzi ludzie wezmą ślub cywilny czy kościelny, to ich wolny wybór. Jeżeli rodzice kochają swoje dziecko, to dobrze, żeby mu towarzyszyli w ważnych chwilach jego życia, także wtedy, gdy te wybory są niezgodne z ich światopoglądem. Ślub cywilny to przynajmniej jest jakiś ślub, ale co mają robić rodzice, kiedy ich dziecko żyje w konkubinacie? Czy mamy ich odwiedzać, czy mamy ich zapraszać? Bo czy to nie jest zgoda na niemoralne życie?

Najbliższe jest mi chyba takie rozwiązanie, kiedy rodzice mówią otwarcie, najlepiej raz, że nie akceptują tego wyboru, że on się im nie podoba, że oni sami wybraliby inaczej, podkreślając jednocześnie, że nadal tak samo kochają swoje dziecko. Groźba zerwania relacji lub jej realizacja są przecież bezpardonowymi próbami wpływania na decyzję. Trudno wtedy mówić o wolnym wyborze. Obie strony muszą uznać, że mają prawo do swojego życia i swoich wyborów.

Zapytam jeszcze o, nazwijmy to, dylematy babć, które często pytają, czy one mają te dzieci po kryjomu zabierać do kościoła, wiedząc, że rodzice do niego nie chodzą?

Nie jest dobrze, jeśli w rodzinie jedni robią różne rzeczy w tajemnicy przed drugimi. Najbardziej poszkodowane są wtedy dzieci. Dziecko szybko poczuje dyskomfort takiej sytuacji. Zachęcałabym babcie, żeby porozmawiały ze swoimi dorosłymi dziećmi. To oni są rodzicami. Oni mają prawo do decydowania o wychowaniu dzieci i należy ich zapytać, czy możemy zadbać o religijne wychowanie wnuków. Nie może się to jednak odbywać w atmosferze walki i przeciągania dziecka na jedną lub drugą stronę.

Przekaz wiary jest bardzo ważny. Wymaga od rodziców naprawdę poważnych i czytelnych deklaracji. Jako rodzice musimy mieć bardzo wiele ufności, że jeśli wiara jest przez nas przekazywana, to coś z niej w dziecku zostaje. Ale jednocześnie nie wolno zapominać, że każdy człowiek musi wiarę wybrać osobiście i że jest ona łaską.

rozmawiał Roman Bielecki OP

Barbara Smolińska doktor nauk humanistycznych, psychoterapeuta i superwizor Polskiego Towarzystwa Psychologicznego, szefowa Pracowni Dialogu, mężatka, matka czwórki dorosłych dzieci zaangażowana we wspólnocie Chemin Neuf.

Dominikanie

Strona Stowarzyszenia Papaboys w Polsce

Anioł Pański: „proście o pokój dla Jeruzalem”

Temat Ziemi Świętej i pokoju powrócił na zakończenie liturgii, podczas modlitwy Anioł Pański. „W tej chwili naszymi myślami i sercem w sposób szczególny przenosimy się do Jerozolimy, gdzie dokonało się Misterium Paschalne – powiedział Benedykt XVI. – Jestem głęboko zasmucony niedawnymi konfliktami i napięciami, do jakich ponownie doszło w tym mieście. Jest ono duchową ojczyzną chrześcijan, żydów i muzułmanów, proroctwem i obietnicą powszechnego pojednania, którego Bóg pragnie dla całej rodziny ludzkiej. Pokój jest darem, który Bóg powierza ludzkiej odpowiedzialności, aby krzewił go poprzez dialog i poszanowanie praw wszystkich, poprzez pojednanie i przebaczenie. Módlmy się, aby wszyscy odpowiedzialni za los Jerozolimy z odwagą podjęli drogę pokoju i nią wiernie podążali” – apelował Ojciec Święty.

Główne rozważanie na Anioł Pański Benedykt XVI poświęcił genezie Światowych Dni Młodzieży. 25 lat temu, nawiązując do oenzetowskiego Roku Młodzieży, Jan Paweł II zwrócił się do młodego pokolenia z pamiętnym apelem o publiczne wyznanie wiary w Chrystusa, który „wziął na siebie sprawę człowieka”. Od tamtej pory inicjatywa ta stała się prawdziwym pielgrzymowaniem młodych za Chrystusem po całym świecie. Dziś ponawiam ten apel Jana Pawła II wobec nowego pokolenia do dania świadectwa łagodną i jasną mocą prawdy, aby ludziom trzeciego tysiąclecia nie zabrakło prawdziwego wzoru życia: Jezusa Chrystusa – stwierdził Benedykt XVI.

„Pozdrawiam pielgrzymów polskich, szczególnie młodych, którzy przybyli do Rzymu z okazji Światowego Dnia Młodzieży. Raz jeszcze zadajemy Chrystusowi pytanie: „Nauczycielu dobry, co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne?” (Mk 10, 17). Przeżycia Wielkiego Tygodnia, które w szczególny sposób ukazują wielką miłość Boga do człowieka, niech pomogą nam znaleźć właściwą odpowiedź. Życzę wszystkim głębokiej zadumy nad męką, śmiercią i zmartwychwstaniem Chrystusa”.

Pozdrawiając młodych Włochów Papież zachęcił ich do służenia najsłabszym i najbardziej pokrzywdzonym przez los w społeczeństwie. Przypomniał przy tej okazji o przypadającym 2 kwietnia oenzetowskim dniu osób autystycznych i zapewnił o swej modlitwie w ich intencji.

tc, se/rv

Radio Watykańskie

Strona Stowarzyszenia Papaboys w Polsce

Szef Banku Watykańskiego o kryzysie ekonomicznym

Nie chcieliście mieć dzieci, zaciskajcie pasa – mówi dyrektor Banku Watykańskiego pod adresem Europy Zachodniej. Prof. Ettore Gotti Tedeschi przypomina, że niż demograficzny oznacza zmniejszenie produkcji, dochodu narodowego i oszczędności, przy jednoczesnym zwiększeniu wydatków socjalnych. W takich warunkach nie można też ograniczyć podatków. Prof. Tedeschi skomentował dla Radia Watykańskiego światowy kryzys gospodarczy w świetle encykliki Caritas in veritate. W jego przekonaniu wychodzenie z kryzysu zabierze co najmniej 5-7 lat, i będzie polegało na zaciskaniu pasa.

„Przede wszystkim myślę, że odpowiedzialnością za kryzys przesadnie obciąża się banki i finansistów – powiedział watykański bankier. – Nie tam leży źródło kryzysu. Banki przyczyniły się jedynie do jego pogłębienia, starając się załagodzić problemy, które pojawiły się już wcześniej, czyli zapaść rozwoju gospodarczego. Starano się go zakamuflować za pomocą różnych kroków finansowych. Usiłowano sztucznie stymulować rozwój poprzez zwiększanie zadłużenia, zarówno publicznego, jak i rodzin. Dziś trzeba to zadłużenie obniżyć. W gospodarkach dojrzałych, jak w Europie czy Stanach Zjednoczonych, może to potrwać z 5-7 lat. I oznacza niepopularne posunięcia. Istnieje tylko jeden sposób na przywrócenie równowagi gospodarczo-finansowej, jest nim zaciskanie pasa” – powiedział prof. Tedeschi.

Dyrektor banku watykańskiego przypomniał również, że kryzys doprowadził do poważnych zmian w geopolityce. Dziś na przykład od 35 do 40 proc. zadłużenia Amerykanów jest w rękach Chińczyków. Za 10 lat to właśnie Chiny będą dominowały na świecie – mówi prof. Tedeschi. Już dziś podbijają Afrykę, która staje się dla niej źródłem minerałów i taniej siły roboczej. Jednakże ten, kto dominuje pod względem ekonomicznym, narzuca też światu swoją kulturę, mentalność, wartości i sposób działania – ostrzega prezes banku watykańskiego.

kb/ rv

Radio Watykańskie

Strona Stowarzyszenia Papaboys w Polsce

Lista miejsc w Polsce gdzie odbędą się celebracje Mszy Św., adoracje eucharystyczne oraz czuwania modlitewne o pokój w Ziemi Świętej 31 stycznia 2010

  

POLSKA (8 miast, 11 celebracji)

KRAKOW 

Seminario Salesiano.

Msza Święta o godz. 6.30.

_
WSCHOWA

Kaplica Sióstr FMA

Msza Święta o godz. 16.oo

67- 400 Wschowa – ul. Daszyńskiego 47

Elzbieta Wladaczynska info: elwlad3@wp.pl

_
UNIERZYZ

(Dziecezja Płocka) Parafia św. Walentego, 06-446 Unierzyż.

Msza Święta o godz. 12.

_
STUPSK

(Dziecezja Płocka) Parafia św. Wojciecha

06-561 Stupsk k.Mławy, Mickiewicza 11

Msza Święta o godz. 12.

_
CHOCISZEWO 

(Dziecezja Płocka) Parafia św. Leonarda, 09-446 Chociszewo

Msza Święta o godz. 12.

_
DABROWA 

(Dziecezja Płocka) Parafia św. Stanisława BM, 06-522 Dąbrowa k.Mławy

Msza Święta o godz. 12.

_
POZNAN 

Klasztor Karmelitów Bosych św. Józefa

60-967 Poznań, ul. Działowa 25 

Msza Święta o godz. 12.

tel. +48 061 63 90 796 email: poznan@karmelicibosi.pl 

http://www.karmelici.info

_

USTRON – HERMANICE

Klasztor oo. Dominikanów (4 celebracje)

Msza Święta o godz. 7.00, 9.00, 11.00, 18.00.

ul. Dominikańska 14 Ustroń-Hermanice 43-450 

tel.: +48 033 854 36 45 email: hermanice@dominikanie.pl

http://www.hermanice.dominikanie.pl

_

Strona Stowarzyszenia Papaboys w Polsce

http://www.papaboys.it/ (ITA)

http://youthfl.org/pol/home_page_pol.html (POL)

http://www.adorazione.org/home.html (ITA)

Międzynarodowy Dzień Modlitw o Pokój w Ziemi Świętej – 31 stycznia

Międzynarodowy Dzień Modlitw o Pokój w Ziemi Świętej będzie obchodzony po raz drugi 31 stycznia. W ubiegłoroczną, 24-godzinną modlitwę włączyło się ponad 500 miast, organizując ponad 700 wydarzeń, w tym Mszy św. i adoracji eucharystycznych. Inicjatorami Dnia są liczne organizacje katolickie, w tym młodzieżowe, takie jak: włoskie Krajowe Stowarzyszenie Papaboys, Apostolat ,,Młodzi dla Życia”, grupy nieustającej adoracji eucharystycznej z wielu krajów świata itp.

Aby odnotować swój udział w Dniu – osobiście lub jako grupa lub stowarzyszenie – należy zapisać się na profilu ,,Vogliamo la pace in Terra Santa 2″ na Facebooku. 25 stycznia zostanie tam podana lista miejsc na całym świecie, które 31 stycznia włączą się w modlitwę o pokój w Ziemi Świętej

VOGLIAMO LA PACE IN TERRA SANTA 2! WE WANT PEACE IN THE HOLY LAND 2!

http://www.facebook.com/group.php?gid=262174201806&ref=mf

Strona Stowarzyszenia Papaboys w Polsce

http://www.papaboys.it/ (ITA)

http://youthfl.org/pol/home_page_pol.html (POL)

http://www.adorazione.org/home.html (ITA)

Rodzina ma wychowywać dzieci do większej wolności, którą jest zdolność do powiedzenia Bogu «tak»

„Serdeczne pozdrowienie kieruję do Polaków. Dziś Niedziela Świętej Rodziny. Miłość, która jednoczyła Maryję i Józefa, i otaczała Boże Dziecię, niech jednoczy chrześcijańskie rodziny. Niech rodzi się z niej wzajemny szacunek między małżonkami, troska o każde nowe życie i o szczęśliwy rozwój przyszłych pokoleń. Wszystkie polskie rodziny polecam opiece Maryi i Józefa, i wypraszam dla nich Boże błogosławieństwo”.

Święta Rodzina jako wzór dla chrześcijańskich rodzin w kształtowaniu człowieczeństwa według zamysłu Bożego – to temat papieskiego rozważania na Anioł Pański. Benedykt XVI wskazał, że Bóg zechciał właśnie w taki sposób objawić się światu, stąd rodzina stała się ikoną boskiej trynitarnej natury. Bóg jest Trójcą, komunią miłości, a rodzina jest tego najbliższym wyrazem. Dzisiejsza liturgia – przypomniał Papież – przytacza jednak jeszcze inny ewangeliczny epizod, niż scenę, którą zobaczyli pasterze w Betlejem. Chodzi o historię dwunastoletniego Jezusa pozostałego w świątyni, gdy Maryja i Józef starają się zrozumieć jego motywację „bycia w sprawach Ojca”. Benedykt XVI wskazał, że przecież to właśnie od rodziców dziecko uczy się „spraw Ojca” – modlitwy, przestrzegania przykazań, słuchania bardziej Boga niż ludzi. Tak było też z małym Jezusem.

Tu możemy dostrzec autentyczne znaczenie chrześcijańskiego wychowania – powiedział Benedykt XVI. – Jest ono owocem tak bardzo oczekiwanej współpracy wychowawców z Bogiem. Chrześcijańska rodzina jest świadoma, że dzieci są darem i zamiarem Bożym. Dlatego nie może ich uważać za swoją własność, ale służąc w nich planowi miłości Ojca ma wychowywać je do większej wolności, którą jest zdolność do powiedzenia Bogu «tak», by pełnić Jego wolę. Doskonałym wzorem owego «tak» jest Dziewica Maryja. Jej powierzmy nasze rodziny, prosząc szczególnie w intencji ich cennej misji wychowawczej” – mówił Papież.

tc/rv

Radio Watykańskie

Strona Stowarzyszenia Papaboys w Polsce

Dekrety Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych

Przyjmując 19 grudnia na audiencji prywatnej prefekta Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych abp. Angelo Amato, Papież upoważnił tę dykasterię do promulgowania ogółem 21 dekretów. Dziesięć z nich dotyczy cudów. Pięć przypisuje się wstawiennictwu błogosławionych, chodzi więc o warunek ich kanonizacji, a dalszych pięć – sług Bożych, którzy zatem będą mogli być już w bliskiej przyszłości beatyfikowani. Podczas gdy dekret o. ks. Jerzym Popiełuszce jest jedynym stwierdzającym męczeństwo, dziesięć pozostałych mówi o heroiczności cnót.

Wśród wspomnianych błogosławionych obok Stanisława Kazimierczyka znalazł się kanadyjski zakonnik oraz trzy założycielki zgromadzeń zakonnych: dwie Włoszki i Australijka. Ta ostatnia, zmarła w 1909 r. bł. Mary MacKillop, jest postacią najszerzej znaną. W Australii uważa się ją za narodową bohaterkę na polu edukacji i nowoczesnych dzieł miłosierdzia. Spotkała się ze strony hierarchii kościelnej z niezrozumieniem charyzmatu założonego przez nią zgromadzenia józefitek i była nawet przez pięć miesięcy ekskomunikowana, co jednak zniosła z wiarą. Siostrę Mary MacKillop beatyfikował w Australii w 1995 r. Jan Paweł II, a Benedykt XVI modlił się w ub. r. u jej grobu.

Słudzy Boży, których wstawiennictwu przypisuje się cudowne uzdrowienia, to trzej Hiszpanie – w tym dwaj kapucyni i jeden świecki – oraz dwie świeckie Włoszki: XIX-wieczna tercjarka i najmłodsza w tym gronie Chiara Badano z ruchu Focolari, zmarła w 1990 r. mając 19 lat.

Wśród dziesięciorga sług Bożych, których dotyczą dekrety o heroiczności cnót, jest tym razem dwóch Papieży. Obok naszego rodaka Jana Pawła II znalazł się Pius XII. Stwierdzenie heroiczności cnót Eugenio Pacellego, który po 19-letnim pontyfikacie zmarł 51 lat temu w Castelgandolfo, było już od dawna przygotowywane i oczekiwane. Sprawie beatyfikacyjnej towarzyszyły jednak polemiki wzniecane w różnych kręgach zwłaszcza od lat 60., po ukazaniu się osławionej sztuki Hochhuta „Namiestnik”. Jednak coraz częściej, również w pewnych środowiskach żydowskich, podnoszą się głosy w obronie tego Papieża. Znana jest z tego fundacja „Pave the Way”, którą założył w USA żyd Gary Krupp. Ostatnio zaapelowała ona do stale krytykującego Piusa XII Instytutu Yad Vashem w Jerozolimie, by za to, co zrobił on dla ratowania Żydów – i to wcale nie tylko ochrzczonych – nadał mu tytuł „Sprawiedliwego wśród Narodów Świata”.

Ponadto dekrety o heroiczności cnót dotyczą sześciorga Włochów: franciszkanina, salezjanina, trzech zakonnic i mężczyzny świeckiego, oraz francuskiego księdza i angielskiej zakonnicy.

ak/ rv

Radio Watykańskie

Strona Stowarzyszenia Papaboys w Polsce

Promulgowanie dekretów Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych – potrójne polskie święto w Watykanie

Benedykt XVI uznał dekret o heroiczności cnót Jana Pawła II, o męczeństwie księdza Jerzego Popiełuszki oraz o cudzie za przyczyną bł. Stanisława Kazimierczyka. W sumie Papież promulgował 21 dekretów. Bez wątpienia niespodzianką jest ogłoszenie dekretu o heroiczności cnót Piusa XII.  Swej radości nie kryje postulator w procesie beatyfikacyjnym Jana Pawła II, ks. Sławomir Oder. Podkreśla zarazem, że dzisiejsza uroczystość nie kończy całego procesu przebiegającego jak dotąd w bardzo szybkim tempie. Obecnie będą trwały prace związane z uznaniem domniemanego cudu za przyczyną Jana Pawła II. Przypomnijmy, że dotyczy on uzdrowienia z choroby Parkinsona francuskiej zakonnicy.

„Jest to wydarzenie bardzo istotne, moment kończący proces kanoniczny, którego celem było stwierdzenie, że sługa Boży Jan Paweł II przeżywał swoje życie w stopniu heroicznym – powiedział Radiu Watykańskiemu ks. Oder. – W potocznym języku oznacza to, że jest osobą zasługującą na tytuł świętego i prawo do kultu w Kościele katolickim. Uznanie heroiczności cnót przez Kościół oznacza otwarcie drogi do rytu liturgicznego, podczas którego zostanie ogłoszony błogosławionym. Nie jest to jednak koniec drogi. W przypadku świętych, którzy nie są męczennikami, ale wyznawcami, tradycja Kościoła wymaga przekonania ludu Bożego o świętości danej osoby, potwierdzonego nie tylko autorytetem Kościoła, ale również autorytetem boskim. Chodzi więc o stwierdzenie cudu, który jest przypisywany wstawiennictwu czcigodnego sługi Bożego Jana Pawła II, bo tak może być nazywany od momentu promulgacji dekretu. Trwa więc dalej proces o domniemanym cudzie”.

Uznanie dekretu o męczeństwie ks. Jerzego Popiełuszki oznacza zakończenie procesu beatyfikacyjnego kapelana Solidarności. Uroczystość odbędzie się na terenie archidiecezji warszawskiej i praktycznie pozostaje do ustalenia jedynie data beatyfikacji. „Wymowne jest, że męczeństwo polskiego kapłana uznane zostało w 25. rocznicę jego śmierci” – mówi ks. Bogusław Turek CSMA z Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych. W wypowiedzi dla Radia Watykańskiego przypomniał on, że współczesne systemy totalitarne bały się męczenników, nadając im często piętno społeczno-polityczne. „Także w przypadku ks. Popiełuszki pojawiły się takie głosy, że jego śmierć była spowodowana zaangażowaniem politycznym czy społecznym – powiedział ks. Turek. – Jednak z zebranego materiału dowodowego i przebadania jego męczeństwa jasno wynika, że system prześladował Kościół i osoby z nim związane z motywów religijnych, choć nie nadawał temu wprost takiej nazwy. Ks. Popiełuszko był prześladowany jako kapłan, nie jako działacz społeczny czy polityk. W kontekście jego męczeństwa należy też podkreślić, że świadectwo, jakim jest dekret o męczeństwie, stanowi w jakimś stopniu oddanie sprawiedliwości innym kapłanom i osobom zakonnym, którzy też ponieśli śmierć, ale ich procesy beatyfikacyjne może nie zostały podjęte – dodał michalita. – Z czasów ks. Popiełuszki mówi się o siedmiu takich kapłanach”.

Dzisiejsze promulgowanie dekretów Kongregacji Spaw Kanonizacyjnych oznacza też, że Polska będzie miała kolejnego świętego. Jest nim żyjący w XV wieku bł. Stanisław Kazimierczyk, urodzony na krakowskim Kazimierzu i należący do zakonu kanoników regularnych. Zostanie on kanonizowany w Watykanie wraz z pozostałym czworgiem błogosławionych, których dotyczyły promulgowane dziś dekrety o cudach dokonanych za ich wstawiennictwem. „Cud, który został zatwierdzony dotyczy uznania uzdrowienia Piotra Komorowskiego – poinformował ks. Bogusław Turek. – Jest to cud bardzo dawny, bo wydarzył się w 1617 r. Polegał on na przywróceniu wzroku. Uzdrowiony poprzednio stracił jedno oko i było niebezpieczeństwo utraty wzroku w drugim. Właśnie za wstawiennictwem błogosławionego Stanisława Kazimierczyka wzrok mu ocalał – wyjaśnił ks. Turek. – Cud ten otwiera drogę do kanonizacji”.

Episkopat Polski o obecności krzyża i duszpasterstwie emigrantów

Odniesienie do wyroku Trybunału w Strasburgu w sprawie krzyża, kształt duszpasterstwa emigracji, przyjęcie uchwały o wprowadzeniu okresu propedeutycznego w seminariach duchownych, a także omówienie kalendarza na nowy rok kościelny, to główne tematy 350. Zebrania Plenarnego Konferencji Episkopatu Polski, które odbyło się na Jasnej Górze.

W komunikacie biskupi przypominają, że krzyż jest wyrazem miłości i uniwersalnym znakiem poświęcenia się dla innych. Stanowi element tożsamości kultury europejskiej i jest obecny w symbolach narodowych wielu krajów i organizacji. „Chrześcijanie mają prawo do obecności tak drogiego symbolu, jakim jest krzyż w sferze publicznej, a więc w szkołach, budynkach użyteczności publicznej, parlamentach itd. – powiedział ks. Józef Kloch, rzecznik Konferencji Episkopatu Polski. – Poza tym trzeba się zastanowić, kto ma większe prawa mniejszość czy większość?”.

Biskupi dziękują wszystkim zaangażowanym w obronę życia poczętego, a szczególnie tym spośród polskich parlamentarzystów, którzy działają na rzecz prawnego zakazu stosowania zapłodnienia in vitro.

Ważnym tematem obrad były problemy emigracji, a zwłaszcza opieki duszpasterskiej nad nową rzeszą Polaków mieszkających poza krajem. Nowym delegatem Konferencji Episkopatu ds. duszpasterstwa emigracji został wybrany bp Wojciech Polak z Gniezna.

Pasterze przygotowali list na uroczystość Świętej Rodziny i propozycję lutowego listu o kulturze języka, który w sytuacji brutalizacji języka publicznego ma być wyrazem troski o piękno mowy polskiej.

I. Tyras, Częstochowa

http://www.oecumene.radiovaticana.org

Konferencja Episkopatu Polski

Biuro Prasowe Jasnej Góry

Strona Stowarzyszenia Papaboys w Polsce